Hired Gun

Muzyczny świat widziany od zaplecza to nie intymne życie gwiazd, rozróby w hotelach i tony koksu… No dobra – nie tylko to. To również specyficzna grupa grajków: muzycy sesyjni, wirtuozi do wynajęcia, pierwszorzędni fachowcy z drugiego planu. Fani często nie zdają sobie sprawy z ich wkładu w brzmienie nagrań i udziału w tworzeniu wielkich przebojów, a już na pewno nie wiedzą o ciemnych stronach takiej pracy – i o tym właśnie jest ten film.

Zrobiłem sobie na Netflixie długą listę filmów muzycznych do obejrzenia i od razu odpaliłem właśnie Hired Gun z nadzieją, że dzięki niemu nabiorę dystansu do kolejnych, które skupiają się na gwiazdach i z reguły pomijają rolę muzyków w ich scenicznym sukcesie – tak właśnie odebrałem świetny, ale pomijający całkowicie rolę zespołu Elvis Presley: The Searcher. No i faktycznie – ciężkie jest życie sidemana

Wszystko jest fajnie, kiedy dzwoni do ciebie ktoś z Metalliki i proponuje robotę za dobrą stawkę, ale… szkoda, że przez lata musisz do siebie przekonywać fanów – jak Jason Newsted. Świetnie jest grać sobie z Billym Joelem przez 30 lat, ale słabo jest dowiedzieć się z mediów, że jest się zwolnionym – jak Liberty DeVitto. Albo wysłuchiwać, że skoro zastąpiło się perkusistę Kiss, to trzeba grać tak, jak on. I chyba rzadko ma się tyle szczęścia, co Ray Parker z piosenką do Ghostbusters.

To ciekawy dokument i może zainteresować nie tylko muzyków, czego jestem żywym dowodem. Nie jest to wprawdzie It Might Get Loud, ale z pewnością warto poświęcić te 90 minut, żeby zerknąć na scenę od strony backstage.

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑