Dziwaczne lektury powodują, że moje playlisty w spotify zaczynają wyglądać dość zaskakująco… Wszystko to przez opasłe tomisko W bocznej ulicy – historia muzyki niegranej 1968-1976, które czytam baaaaardzo powoli, bo wynajduję sobie w sieci omawiane przez autora nagrania. Ra’anan Chelled zrobił kawał roboty… Ponad 500 stron tekstu (z niewielkimi obrazkami, żeby była jasność) wypełnił nazwiskami, datami i tytułami utworów, singli i albumów zespołów z drugiej ligi, ale przecież wartymi uwagi. I to dzięki niemu w końcu posłuchałem sobie Atomic Rooster, o którym coś tam słyszałem, ale zawsze były ciekawsze rzeczy na liście – i pewnie dlatego nie zdawałem sobie sprawy, że dwa albumy nagrał z nimi Chris Farlowe.
Czy to takie ważne? Dla mnie bardzo… Koncertowy, winylowy krążek zespołu Colosseum, na którym usłyszałem go po raz pierwszy, był chyba moim pierwszym kontaktem z jazzrockiem. Nie ukrywam – było ciężko, bo byłem nieosłuchanym nastolatkiem, ale kiedy już zaskoczyło, to rozsmakowałem się w muzyce z przełomu lat 60. i 70. Właściwie każdej, i choć z czasem podryfowałem w kierunku „czarnego” grania, to sentyment do rocka i psychodelii z epoki dzieci-kwiatów pozostał.
Czy dla dzisiejszego słuchacza to jest strawne? Muzycznie to pewnie jeszcze „jak cię mogę”, ale obrazek… Dzieci, zasłońcie oczy!
Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter