Wydawało się, że piątek będzie na wysokich obrotach. Rano szybciutko zrobiłem aktualizację strony MOKu, wykonałem jeszcze kilka telefonów w sprawach przeglądu i już zawijałem rękawy, żeby brać się do roboty przy akustyce sali, kiedy… skrzydełka opadły. Dobrze chociaż, że Rafał (dobry dzieciak) przywiózł tę swoją sprytną tarczówkę. Poza tym – a to nie ma desek, a to wkrętarkę trzeba przywieźć, a może lepiej to jeszcze przemyśleć… Koło piętnastej przyszli gracze, więc zaszyłem się w konferencyjnej, gdzie rządziły Pylos, Quarto i… Wiochmen Rejser. Kto by pomyślał…?

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter