Szczelina

Jak się nie ma pomysłu na lekturę, to lepiej na plejaku pograć… Nierozważne zakupy i sugerowanie się toplistami na księgarskich stronach kończą się nie tylko roztrwonieniem grosza (przeboleję), ale zmarnowaniem cennego czasu i poczuciem zagubienia. No bo chyba coś ze mną jest nie tak, skoro to taki hicior, a ja się męczę…?

Jozef Karika to ponoć najpopularniejszy słowacki pisarz. Gratuluję, ale… to tylko 5,5 miliona ludzi, więc konkurencja stosunkowo niewielka. No – chyba, że u nich co drugi obywatel pisze powieści, to zwracam honor! Złoszczę się, ale przecież ten nietrafiony zakup to tylko moja wina – „najpopularniejszy” to nie jest rekomendacja, która powinna mnie skłonić do zakupu. Podobnie jak „thriller” i „horror”, które to słowa jakoś mi umknęły przed upchnięciem tego tytułu w wirtualnym koszyku. Trudno, stało się – jak się zaczęło czytać, to trzeba skończyć.

Pomysł jest nawet niegłupi, stylizacja na dokument całkiem udana, narrator dość wiarygodny – bo to nie autor opowiada tę zakręconą historię, tylko jakiś gość, który ją ponoć ledwo przeżył. Na razie fajnie. Język opowieści jest całkiem wartki, smutne życie jej bohatera wywołuje współczucie i sympatię. Przegryw po studiach i przygodach z prochami łapiący się fizycznej roboty, pomału stabilizujące się życie, blogowanie i związane z tym poszukiwanie chwytliwych tematów, dziwaczne dokumenty i płyty znalezione przy okazji prac remontowych? OK, kupuję to! Chęć zdobycia internetowego fejmu przez skonfrontowanie ze sobą entuzjasty i sceptyka niezwykłych historii powiązanych z tymi odkryciami również jest dobrym fabularnie pomysłem, choć ich postacie są już nieco przerysowane… Przymykam oko – przechodzą, ale po rozpoczęciu wyprawy do Trybecza zaczynają się nudy.

Być może chodzi tu o narrację? Może przeniesienie tej historii na ekran i odpowiednio klimatyczne zdjęcia mogą ją uratować? Z czasem jest z tym coraz gorzej – akcja staje się dynamiczna, ale coraz bardziej odrealniona, wręcz psychodeliczna i język autora nie jest wstanie za ta dynamiką nadążyć, co u mnie powoduje reakcję najgorszą z możliwych w przypadku lektury: przeskakuję po kilka zdań w poszukiwaniu zdarzeń i faktów, przelatuję przez tekst jak gimnazjalista przez opisy przyrody. Tę reakcję zapewne potęguje jeszcze wcześniejsze kotwiczenie powieści w rzeczywistości przy pomocy przypisów i internetowych linków do opisów tajemniczych zaginięć w rejonie Trybecza. To zapewne zamierzony kontrast, ale u mnie chyba źle to zadziałało… No cóż – nie jestem fanem horrorów i thrillerów, może oni reagują inaczej.

4 myśli w temacie “Szczelina

Add yours

  1. Czytałam i mam podobne odczucia. Początek mnie wciągnął, ale im dalej w Trybecz, tym gorzej mi szło. A bardzo lubię horrory i thrillery.
    Poza tym zabrakło mi fundamentów do dla zakończenia. Mam wrażenie, że autor koniecznie chciał zaskoczyć, ale nigdzie wcześniej nie było najmniejszej sugestii co do przyszłych wydarzeń. Dla mnie to spory minus.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Nie zwykłam czytać recenzji, ale z rozpędu przeczytałam… Po książkę zatem nie sięgnę. Po co i ja mam się męczyć. Pozdrawiam. Kura.

    PS. Dzisiaj dzielnie bez obrazków – taki wyjątek dla Zgreda.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Create a website or blog at WordPress.com

Up ↑