Westerny to w sumie relikt czasów minionych – chyba nikt nie zamierza dziś reanimować tego gatunku na poważnie, choć w popkulturze wciąż funkcjonują nawiązania, schematy i cytaty czerpane z niego garściami. Dowody? Choćby Westworld lub Red Dead Redemption 2. Nie wiem, na ile młody widz czy gracz je dostrzega, ale… to już problem twórców i odbiorców, a nie mój.
Ballada o Busterze Scruggsie to sześć zmyślnie skonstruowanych filmowych nowelek, w których bracia Ethan i Joel Coen w przewrotny sposób w realiach Dzikiego Zachodu osadzają musical, horror czy romans. Przewrotny, bo… żadna z tych historii nie kończy się tak, jak się tego spodziewa widz – miłość nie tryumfuje, gość w białym kapeluszu nie wygrywa i nie odchodzi na krzywych nogach w stronę zachodzącego słońca.
Świetne zdjęcia, znakomity dobór aktorów, niespieszna narracja i spójność oraz cyniczne poczucie humoru budują nastrój tego filmu tak dobrze, że ponad dwie godziny przed ekranem wydają się chwilką i pozostawiają lekki niedosyt. Może to jednak powinien być serial…?
Szczególnie zapadła mi w pamięć rola Liama Neesona – jego kreacja pragmatycznego impresaria daje do myślenia artystom nie tylko tak pokrzywdzonym przez los, jak grany przez Harry’ego Mellinga Harrison. Toma Waitsa w roli poszukiwacza złota po prostu nie poznałem… Swoją drogą – historyjka przewrotna do kwadratu!
to western ktory bardzo przypadl mi do gustu ;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hmmm.. obsada zachęcająca, ale zestawienie cokolwiek kontrowersyjne…
PolubieniePolubienie
to fakt, ale lubie tak inaczej. oglada sie swietnie. Mam jeszcze jeden typ. Jak znajde link to przesle. tez moj ulubiony western
PolubieniePolubienie
aaaa znalazlam ;)))))https://www.youtube.com/watch?v=6Tk80iXCspM
ale jeszcze bardziej zwariowane
PolubieniePolubienie