Wiadomo – nie jestem fanem „czwórki z Liverpoolu”, ale nie zamierzam podważać znaczenia ich dorobku dla muzyki popularnej. Podszedłem do John i Yoko: Nad nami już tylko niebo jako do dokumentu – historii spotkania dwóch silnych osobowości i ich wzajemnego oddziaływania. No dobra – oddziaływania Yoko Ono na Lennona.
W rzeczywistości tytuł okazał się tylko chwytem marketingowym, bo film skupia się na pracy nad albumem Imagine i jest pełen niepublikowanych wcześniej nagrań audio i wideo, współczesnych wypowiedzi muzyków biorących udział w sesji nagraniowej i ludzi kręcących się wokół pary celebrytów. Wszystko to okraszone zgrabną prezentacją „okoliczności przyrody”, a więc w tym przypadku tłem społeczno-politycznym, a w okolicach roku 1971 sporo się w tych obszarach działo – i ponad dwie godziny dokumentu gotowe. Obeszło się bez wzruszeń.
O ile Lennona w filmie nie brakuje, to Yoko Ono pozostaje w cieniu. Może to dlatego, że jej twórczość nie była szczególnie widowiskowa, a może trudna do pokazania na ekranie? Dopiero w końcówce Nad nami już tylko niebo któryś z muzyków wypowiada kilka zdań o tym, że w Imagine Lennon mówi słowami Yoko Ono, że to ona przez niego przemawia. Jeśli to prawda, to właśnie on był jej największym dziełem.
Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter