Trochę wstyd… To mój pierwszy kontakt z Fallout, choć seria ma już 20 lat. Jakoś wcześniej nie pociągały mnie klimaty postapo, ale teraz nadrabiam!
Właściwie wszystko mi się w tej grze podoba – oprócz grafiki, ale rozumiem, że z konsoli nie dało się więcej wycisnąć w związku z rozległością i złożonością świata, po którym mogę się swobodnie poruszać, możliwościami rozbudowywania osad, modyfikacji broni, mnogością pobocznych wątków i zadań i ilością postaci, z którymi można połączyć siły. Nie wiem nawet, czy jestem w środku, czy już bliżej końca fabuły, bo staram się przedłużać sobie przyjemność z grania i nie popychać zbytnio do przodu głównego wątku fabularnego… Rozwijam osady, handluję, buduję, uganiam się za surowcami, zmieniam towarzyszy podróży. Nie chcę jeszcze kończyć…
No dobra – oprócz grafiki kuleją też opcje dialogowe, choć NPC są w sumie dość gadatliwi i mają specyficzne poczucie humoru.