Nie mogę narzekać na sam pomysł łączenia poezji i jazzu w takiej formie – sam mam na koncie podobną próbę. Wprawdzie praca Mika Zbrojewicza, Rafała Rogulskiego, Pawła Wolskiego i Darka Świechowskiego nad erotykami Roberta Stillera zakończyła się po kilku próbach w starym MOK-u w Kobyłce, ale dla mnie efekty brzmiały obiecująco. Gorzej wypadło to jakiś czas temu w pałacu w Chrzęsnem i wczoraj jechałem do Radzymina pełen obaw… Krzysztofa Ścierańskiego miałem okazję poznać jakieś piętnaście lat temu w warunkach warsztatowych, w zeszłym roku z przyjemnością posłuchałem go w plenerze, obecność na scenie Marka Bałaty z pewnością pomogła w podjęciu decyzji. Teksty Różewicza mogły nieco niepokoić, Igora Obłozy nie kojarzyłem, ale wieczór z pewnością zaliczam do udanych.
Sufit i Podłoga

-
Pingback: Ścierański w ART Salonie – codziennik