Marty McFly powinien już się pojawić w naszej rzeczywistości w swoim DeLoreanie – to przecież właśnie na 21 października 2015 Doc Brown nastawił datę w prototypie wehikułu czasu w drugiej części mojej ukochanej trylogii filmowej. Jako nastolatek jej pierwszą część oglądałem odtwarzaną z taśmy filmowej na chłodzonym wodą projektorze, bez żadnego systemu Dolby, siedząc w twardym fotelu ostatniego rzędu krzeseł w kinie Kultura. I to właśnie dziś dotarła do mnie przesyłka z przeszłości. Przypadek? Nie sądzę…
Lubię dostawać takie prezenty – ten jest naprawdę trafiony w punkt! Marek, który w łaskawości swojej wzbogacił moje zbiory „wołomińskich artefaktów” nie wiedział, z jakiego okresu pochodzi to szkiełko. Wygląda na to, że wykorzystywano je przed projekcją filmu do wyświetlania powitania na kinowym ekranie… Samo kino zdążyło powstać jeszcze przed II Wojną Światową, ale nie wyświetlono w nim chyba żadnego filmu. Ożyło dopiero jako państwowa firma i pewnie z tych czasów pochodzi wielokrotnie retuszowana i podmalowywana szybka. Ale czy to lata sześćdziesiąte, czy może już siedemdziesiąte – nie wiem. To chyba szklany negatyw fotografii ręcznie wykonanej planszy – świadczą o tym drobne różnice w kształcie i wielkości tych liter.
Może ktoś mnie oświeci – ile to ma lat? Czterdzieści? Pięćdziesiąt?