Néstor Romeral Andrés ma na swoim koncie kilka udanych tytułów, ale Coffee z 2011 roku jest o tyle ciekawa, że w prosty sposób modyfikuje klasyczną regułę zwycięstwa: ileś tam pionów w linii. Ma też ciekawą cechę – można w nią grać zarówno na heksagonalnych, jak i tradycyjnych planszach w różnych rozmiarach, choć autor nie zaleca zbyt dużych…
Mało tego – można sobie z przeciwnikiem ustalić, ile pionów należy ustawić w jednej linii, aby wygrać! Ja sobie wstępnie ustaliłem, że w końcu zrobię sobie porządną planszę heksagonalną 5x5x5 (z deski do krojenia i resztek mozaiki) i gram do czterech pionów. Oprócz planszy i pionów potrzebny jest jeszcze drobny, podłużny przedmiot – pod ręką miałem akurat wykałaczkę. Wystarczy.
Gracze zaczynają na pustej planszy, gracz wyznaczony przez losowanie rozpoczyna rozgrywkę i stawia swój pion na dowolnym polu, po czym na nim kładzie ów podłużny przedmiot który określa, w której z trzech (na planszy heksagonalnej) lub czterech (na planszy kwadratowej) osi ma umieścić swój pion jego przeciwnik. To właśnie ta rewolucja – prosta, ale nowatorska zasada! Warto pamiętać, że gracz musi wyznaczać swojemu przeciwnikowi kierunek, w którym ruch jest możliwy do wykonania.
Gracz wygrywa, jeśli uda mu się utworzyć nieprzerwaną, prostą linię określonej długości ze swoich pionów.
Gracz przegrywa grę, jeśli po dostawieniu piona na planszę nie może wskazać przeciwnikowi kierunku, w którym mógłby on wykonać ruch.